sobota, 27 lutego 2010

Cykl.

Kiedy tak się zastanowić, faceci w moim życiu przychodzą i odchodzą jak miesiączka, nawet swoje zainteresowania ograniczając do tych samych partii we mnie. I są tak samo upierdliwi.
Albo bardziej. Kosztują znacznie więcej, niż podpaski. < marszczy brwi >

piątek, 26 lutego 2010

Piątek.

Dzień pachniał rozmrażanym moczem i krakaniem kruka.
A jej ślizgały się nogi kiedy zbierała części swojej metalowej osłonki na poboczu drogi.

< zgrzyt >

niedziela, 21 lutego 2010

Stryczek.

Zapijam ból. Już trzecia butelka szkarłatności, a w piersi wciąż głaz rąbiący moje ciało na kawałeczki.
Podobno coś, co nie ma nazwy nie istnieje. Dlatego muszę się napisać w Twój świat. Wyryję się w nim choćby zębami. Ale Ty wciąż będziesz malował pod powiekami swoją Królową Śniegu.
Dlatego piję. Tak po prostu.

< odkrycia nie zawsze tworzą nowy świat. czasem tylko niszczą stary.>

sobota, 13 lutego 2010

Mrrrau.

Gra którą prowadzę jest niebezpieczna i prowadzi donikąd. Jestem nią zmęczona, chciałabym przestać, ale los wciąż niestrudzenie układa mi palce w wykrzywiony wzór. Wypaczona rzeczywistość ściele się pomiędzy udami miękką jedwabną strugą, owijając się wokół szyi w wisielczy stryczek.

Wolałabym nie zawisnąć. Chociaż raz nie umierać.

Koty mają dziewięć żyć. Zazdrości im każdy idiota, bo nie musi dziewięć razy przeżywać własnej śmierci.

< samotnie. >