środa, 4 sierpnia 2010

Porzucenie.

Czasami wciaz jeszcze pojawiaja sie we mnie te obrazy sprzed, senne koszmary samej mnie. Lekkie zamglone kroki po brukowanych ulicach Lodzi, perkusja porankow ze stopami zakopanymi w piasku Gdanska, niechciane pocalunki rozsiane po wlosowatych ulicach Gdyni. Cala ja pojawiajaca sie w najrozniejszych miejscach polskiego czasu. Drobne, kosciste paluszki stworzone jedynie do grania na pianinie. Cala przezroczystosc akrylu kiedy pedzilam rano do pracy, cienkie dzwieki Crystal Method niewiadomo skad. Moje wysokie obcasy, wladcza czern kostiumu oniesmielajacego podwladnych. Skorzana teczka, kieliszki wina, zolte talerze, miedziana lampa, siwy wlos. Moje porzucenie.

Dobrze jest byc daleko.
Robie pieczen z jablkami i czerwonym winem z miejsca w ktorym posieje serce. I nie chce zebyscie kiedykolwiek, jakkolwiek do mnie wrocili.