Ocieram się o zamyślenia bez wyginania grzbietu w łuk. Nie ma spazmatycznych drgań palców ani oddechu parującego na Twojej ciszy. Miałam mruczeć, uśmiechać się, przeciągnać językiem po twojej wardze,przesunąć łydką w górę twojej nogi. Głowę umościć miedzy kolanami. Dyszeć.
Twoja rezygnacja mnie zniechęca.
Gdzieś, kiedyś ktoś zrobił mi dobrze. Ale chciałam, żebyś to był Ty.
< złoty, miękki szal, Mata Hari pod cienką osłonką skóry >
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz