Zmeczona jak po wojnie, jak po konczacym sie maratonie zycia. Jak po splywajacej po policzku lzie.
Zbyt wiele strat, niewyobrazalnych wymarlych krain zalega we mnie. Z kazdym slowem Twojego smutku ktory zadaje Ci samym oddechem. Nasze istnienie jest zadawaniem sobie nieustannych ran. Bez nich nie przezyje. Przyjemnosc w bolu. Za kazdym razem kiedy piszesz do mnie Jasminowy Chlopcze rozkladam ramiona nie chcac spasc.
< Balansujemy na krawedzi twojego odejscia. >