Kiedys spojrzal na mnie i powiedzial:
- Nazwe Cie "Tula".
Usmiechnelam sie, ufnie, obracajac w glowie podznaczenie: od
"tulenia", pomyslalam, instynktownie, naturalnie.
- Podoba Ci sie?
Skinelam glowa, wciaz widzac swiat w podcieniach purpury.
- Przeciez tyle znaczen za tym. Na
przyklad: tarantula.
Jakis swiat splonal w tym wlasnie momencie. Smetne "pyk".
Mysle, ze o tym wiedzial.
Od tamtej pory wyrachowanie smakuje w naprawde przedziwny sposob.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz