Mam niepomarszczoną duszę. Gładka, bez rys rozciaga się we mnie jak skóra na tamburynie. Jest cieńka jak papier, gotowa na przyjęcie wszystkich promieni słońca. I na niecierpliwe bębnienie twoich palców. Jak w bajce, jak we śnie.
Ale On chowa się w cieniu. Pognieciony jak zmięta kartka papieru, rzucany z kąta w kąt przez nieistniejące już wokół niego wichury. Patrzy się w siebie i znika.
Wiesz, nie wiedziałam, że mam w dłoniach taką moc. Ja, z moim niebieskim spojrzeniem. Z wrośniętą w kość prostotą. Z brakiem słów zaczepionych o Twoje wypowiedzi. Z nieodkupionym żalem toczącym się w meandrach zapomnienia.
Krwawisz, bo ja wyżłobiłam Ci duszę.
Moja pozostała nietknięta.
< Tête de Bélier, Château Puech-Haut, 2013 >