Schlałam się. Jak prosię. Jak czysta tandeta. Jak najtańsze wino. Jak zły dzień. Jak ich nagle zmięte twarze i moja całkowita bezradność.
Całe życie tak bardzo walczyła i zawsze była pewna, że nigdy nie zawiedzie. Pewna siebie, nie porysowana, twarda jak hartowane szkło, jak brudny diament, jak ostre zęby i nieprzejednana kariera.
Mam dwadzieścia pięć lat i życie połamane jak patyk.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
z patyków można jeszcze wiele zbudować...
OdpowiedzUsuńAlbo spalić na popiół. Zawsze ktoś się ogrzeje.
OdpowiedzUsuńNIEPRAWDA!
OdpowiedzUsuń