piątek, 27 listopada 2009

Velvet.

Minęło zaledwie kilka miesięcy a ona już obniża standardy. Brzydzę się nią. Jest słaba. Jest prozaiczna. Jest płaska.

A ja z kolei lubię tylko moje ciało. Lubię pławić się w nim, odbitym w twoich szeroko rozwartych oczach, obrębioną twoim przyspieszonym oddechem. Lubię wplatać dłonie we włosy, kręcąc biodrami, po kolei rozbierając przed Tobą moje jasne ramiona, moje gładkie piersi, moją smukłą talię. Lubię miękki blask mojej skóry w mroku kiedy wślizguję się na twoje uda, w poprzek, tak żebym w każdej chwili mogła się unieść i polizać twoje ucho.
Swój język też lubię. I swoje palce. I ten gardłowy jęk, kiedy ujmuję w dłonie twoje stopy.

Uniosła głowę, schwyciła swoje spojrzenie w lustrze. Jednym haustem opróżniła kieliszek, a potem patrząc prosto w swoje źrenice powoli oblizała górną wargę. Kropelka płynu zalśniła w kąciku ust.

< Chcę sukienkę, krótką, zwiewną, z krwistego jedwabiu. >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz